Nie taki pomnik święty

06-04-2021

W czerwcu 2013 r. w całej Bułgarii wybuchły demonstracje przeciwko nowemu rządowi. Handzhiyski, był w tym czasie przewodniczącym lokalnego oddziału Demokratów na rzecz Silnej Bułgarii, partii politycznej, która nie zdobyła miejsc w parlamencie i poparła antyrządowe protesty.

We wczesnych godzinach rannych 25 grudnia 2013 r. pomnik Dimityra Błagojewa – którego imieniem nazwano miasto Blagoevgrad – na centralnym placu w tym właśnie mieście został pomalowany na czerwono i biało, na piedestale napisano zaś sprayem słowa „Dziadek Mróz”. W dniu Bożego Narodzenia Handzhiyski udał się pod pomnik, przy którym było już sporo osób, i umieścił na nim czapkę i worek św. Mikołaja. Do worka przyczepiono napis „Rezygnacja”. Polityk został aresztowany cztery godziny później i oskarżony o drobne chuligaństwo, po czym został zwolniony.

Rozstrzygający jego sprawę sąd orzekł wobec niego karę grzywny w wysokości 100 lewów bułgarskich (około 51 euro). Zwrócił przy tym uwagę na problem wolności słowa, uznając jednak, że skarżący przekroczył granicę pomiędzy żartem politycznym a wandalizmem. Wyrok został utrzymany przez sąd odwoławczy.

Skarżący zwrócił się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. W skardze nr 10783/14 podniósł naruszenie prawa do swobody wypowiedzi (art. 10 konwencji).

W wyroku z 6 kwietnia 2021 r. trybunał uznał, że działania skarżącego powinny być postrzegane jako „ekspresja” w rozumieniu konwencji. Skazanie na grzywnę stanowiło zatem ingerencję w wolność wyrażania opinii. Ingerencja ta miała na celu ochronę praw innych osób – przechodniów, którzy mogli zostać obrażeni „przebranym” pomnikiem. Trybunał zauważył jednak, że działania skarżącego nie stanowiły zagrożenia dla bezpieczeństwa publicznego.

Strasburscy sędziowie podkreślili, że działania te mogły być postrzegane zarówno jako protest satyryczny, jak i polityczny. ETPC zauważył, że skarżący nie zniszczył ani nie uszkodził pomnika. Nie było również dowodów wskazujących na to, że był on odpowiedzialny za pomalowanie posągu. Badanie, czy nałożenie na niego kary grzywny było konieczne w społeczeństwie demokratycznym, wymagało bardziej zniuansowanego podejścia. Zależało to m.in. od charakteru czynu, intencji, które za nim stały i przesłania, które miało zostać przekazane, jak również od społecznego znaczenia pomnika, wartości lub idei, które symbolizował oraz stopnia czci, jaką był on obdarzany w danej społeczności.

Trybunał przyznał, że niektóre osoby mogły zostać obrażone przez działania skarżącego pod pomnikiem, jednakże powtórzył, że wolność słowa odnosi się nie tylko do informacji lub idei, które zostały przychylnie przyjęte lub uznane za nieobraźliwe lub obojętne, lecz również do tych, które obrażają, szokują lub wywołują niepokój. Trybunał stwierdził zatem, że ingerencja w prawo skarżącego do swobody wypowiedzi nie była konieczna, co doprowadziło do naruszenia art. 10 konwencji. Skarżącemu przyznano 2 tys. euro zadośćuczynienia.

Wyrok wpisuje się w orzecznictwo w takich sprawach jak protest Pussy Riot (Alekhina p. Rosji), spalenie fotografii króla (Stern Taulats i Roura Capellera p. Hiszpanii) czy fallicznej instalacji przed ministerstwem sprawiedliwości (Matasaru p. Mołdawii). Sprawa jest niewątpliwie ważna z punktu widzenia przykładów postępowań wokół znieważenia pomnika z polskiego podwórka. Trybunał zapewnił ochronę dla wykorzystywania symboli w sposób subwersywny, w celach protestacyjnych, nawet jeśli działania te szokują i obrażają część odbiorców.

Dominika Bychawska-Siniarska

CAŁOŚĆ WYROKU

Tagi: